Do przeglądu

Uwaga: Oryginalne formatowanie i łamania nie mogą być pokazane z powodu długości wielu linijek.

Canticum canticorum

Pienią się winne jagody,
    Pachnący nard
        Ciężko zalewa sady —
Pasłam braciom mym trzody
    W słoneczny skwar —
        Dlatego jestem śniada;
Szumi noc granatowa.
    Od żółtych gwiazd
        Gore popieli się niebo.
Oczy płonące chowam
    W rzęs cyprysowy las,
        Jako sadzawki w Hazebon.

„O miła moja, otwórz —
    Obiegłem sad —
        Mam sypką rosę w kędziorach
Usta mi twoje powtórz,
    Bym znowu zgadł
        Czy piłaś jabłka z wieczora“ —
„Jak mam tobie odemknąć
    Skrzypiące drzwi —
        Gdy suknie z siebie zewlekłam,
Matki mnie trzykroć przeklną
    A stada kóz
        Nie dadzą słodkiego mleka“.

Noc granatowa szumi
    I szczepki winnic rozchwiane
        I liście fig —
I wcale zasnąć nie umiem.
    Bramy rozwieram drewniane —
        — A miły znikł.
Szafranu i kasji wonność.
    Olejek ściekł
        I myrra ścieka na klamkę.
Ścieżka zaciera się wolno
    Jak spruty ścieg —
        Mrok czarnooki za gankiem.

Szukałam go — nie znalazłam.
    Wołałam go
        — Lecz mi się wcale nie ozwał.
(A piękny jest jako gwiazda
    Jak niebios dno —
        Każdy go tedy rozpozna).
Zaklinam was panny w wonnościach
    Przez sarnę z kniei,
        Przez łanię nagłą jak zamach:
Nie szukajcie zawczasu miłości
    Nie budźcie jej,
Pokąd do was nie przyjdzie sama